środa, 13 lipca 2011

Jeśli zostanę, Gayle Forman




Nie będę owijać w bawełnę i powiem szczerze, że ,,Jeśli zostanę” nie było książką, na której rozpoczęcie czekałam z zapartym tchem. Prawdopodobnie w ogóle bym jej nie przeczytała, gdyby nie to, że rozżalona nieobecnością wybranych przez siebie tytułów, błądziłam między regałami w bibliotece, szukając czegoś, co
pomogłoby mi zabić czas. Opowieść pana Formana wpadła mi w ręce zupełnie przypadkowo, kiedy chciałam już odwrócić się i wyjść. Czy był to dobry wybór? Okaże się w dalszej części mojej recenzji.

Główna bohaterka, Mia, ma siedemnaście lat. Wiedzie spokojne i szczęśliwe życie, wraz ze swoją rodziną, która choć różni się od niej pod względem usposobienia, jest dla niej ogromnym wsparciem. Sielanka nie trwa, jednak długo, bo pewnego dnia ma miejsce wypadek, w którym najbliżsi dziewczyny tracą życie. Teraz Mia, tkwiąca w stanie zawieszenia pomiędzy życiem, a śmiercią musi zdecydować, czy po utracie rodziny ma jeszcze powód do tego by pozostać na świecie, czy lepszym wyborem będzie poddanie się.

Przyznam, że zanim zapoznałam się z treścią, cały czas wydawało mi się, że mam do czynienia z historią lekką. Tak też do niej podeszłam, jako do miłej, sympatycznej historyjki, która nie wywrze na mnie większego wpływu; nie pozostawi po sobie żadnego śladu. Wpływ na to miał po części oklepany opis książki. Bo ileż to znamy książek, w których główna bohaterka musi dokonać wyboru pomiędzy miłością, a śmiercią? Na to pytanie chyba nie trzeba odpowiadać. Cieszę się, jednak, że ,,Jeśli zostanę” nie okazało się kolejną stereotypową opowieścią, pełną patosu i wymuszonego wzruszenia. Mimo, że mamy do czynienia z wyborem pomiędzy życiem, a śmiercią, bohaterka podchodzi do tej sprawy bardzo dojrzale i nie podejmuje decyzji pod wpływem chwili, tak że właściwie do samego końca nie zdajemy sobie sprawy z tego, co postanowi. Podoba mi się również to, że Mia nie jest jedną z tych ,,wszystkowiedzących” bohaterek, które od samego początku wydają się być doskonale zorientowane, co się z nimi dzieje. Do wszystkiego dochodzimy stopniowo, zarówno bez pośpiechu jak i zbędnego zwlekania, co sprawia, że czytelnik nie ma problemu z dopasowaniem się do akcji książki. Na pochwałę zasługują również ciekawie napisane retrospekcje, które bez problemu splatają się z wydarzeniami jakie mają miejsce po wypadku. Odrywają nas trochę od zdarzeń, rozgrywających się w szpitalu, a jednocześnie wprowadzają nas w świat Mii, jej niezwykłej i niekonwencjonalnej rodziny, przyjaciółki Kim i chłopaka Adama, uświadamiając jak wielką rolę odgrywają oni w życiu głównej bohaterki. Autor naprawdę popisał się przy kreowaniu charakterów rodziców Mii, wychodząc poza utarte schematy nadopiekuńczej matki i wiecznie zajętego ojca. Zarówno matka, jak i ojciec Mii są zakochani w muzyce, mają wielkie poczucie humoru i traktują swoje dzieci na zasadzie przyjaciół, dając im zdecydowanie więcej ,,luzu”, niż mogą sobie na to pozwolić ich rówieśnicy, nie pozwalając, jednak na to by potomstwo weszło im na głowę. Godną zauważenia jest też silna więź uczuciowa pomiędzy Mią, a Adamem, która od samego początku jawi się jako coś stałego, znacznie wykraczającego poza kategorię płochych licealnych romansów. Ich związek nie pozbawiony jest lęku i niepewności, a także wyrozumiałości w stosunku do drugiej strony, co nadaje mu realizmu i budzi sympatię czytelnika.

Podsumowując, książka bez wątpienia ma swoje wady, w niektórych momentach może wydawać się odrobinę przesłodzona, a pojedyncze opisy sali szpitalnej dłużą się niemiłosiernie, ale moim zdaniem warto przymknąć na nie oko i poświęcić trochę czasu na tą pozycję, aby docenić jak bardzo ważne są dla nas takie wartości jak rodzina, miłość czy przyjaźń, i choć przez chwilę zastanowić się, jakbyśmy się czuli, gdyby pewnego dnia przyszło nam je utracić.


9 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy po nią sięgnę. Nie zbyt lubię tego typu książki, ale Twoja recenzja mnie zachęciła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie piszesz, łatwo się czytało twoja recenzje. Książkę chętnie przeczytam, ale osobiście nie potrafię sobie wyobrazić jakbym się czuła gdyby moja rodzina odeszła... Ciężki temat i trochę przygnębiający. Jednak wydaje się to dobrą odmianą od słodkich paranormal. Ostatecznie "jestem na tak"!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Grafogirl - Rozumiem Twoje uczucia, bo ja też nie przepadam za książkami tego typu, tym bardziej zdziwiło mnie to, jak dobrze poszła mi jej lektura :)

    @Kate - Bardzo dziękuje za uznanie :) Ja też nie potrafię wyobrazić sobie, co bym zrobiła bez moich bliskich. Są dla mnie najważniejsi i może właśnie dlatego historia Mii tak bardzo do mnie trafiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że i do mnie ta historia trafi :)
    Ciekawa i zachęcająca recenzja:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja recenzja bardzo obszernie i ciekawie opisuje tę książkę :) Jej okładka od razu wpadła mi w oko, chętnie się skuszę :)

    PS. Dodaję do ulubionych, jestem piątą osobą, więc chyba jesteś początkującą bloggerką, życzę duuużo inspiracji do prowadzenia bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się u Ciebie podoba :) Co do książki to zainteresowałaś mnie i chyba się za nią rozejrzę. Utrata bliskich to bardzo trudny temat, ale po Twojej opinii widzę, że ta powieść go obroniła. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita książka. Zapada w pamięć:)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Evita, naprawdę polecam, warto ;)

    @MirandaKorner, mogłabym powiedzieć to samo :) W życiu nie podejrzewałam, że wywrze na mnie takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Recenzja interesująca, więc czemu nie:). Mam nadzieję, że będzie okazja, aby ją przeczytać.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń